Wieczna Walka
Mógłbyś jej chociaż podziękować...
-Nie.
Darinio potrząsnął łbem na znak protestu.
-Ty też jesteś przeciwko mnie?-mruknął do konia i poklepał go po szyi.
Offline
Zerknął na demonicę na drzewie.
Zszedł z Darinio i pozwolił mu się wytarzać. Sam usiadł na wrzosach kilka metrów dalej. Wyciągnął długi, srebrny dwuręczny miecz i obejrzał się w nim. Po chwili miecz zniknął, a w jego dłoni pojawił się złoty, lekko zakrzywiony sztylet.
Offline
- Leave me out with the waste, this is not what I do...-zaśpiewał cicho, a chwilę później sztylet zniknął.
W tym samym momencie na skraju lasu dostrzegł świetlistą postać dziewczyny, która czując jego wzrok na sobie zniknęła.
Przed oczami przebiegł mu pewien obraz... Wstał i zacisnął pięści.
Wiara.
Pobiegł w stronę lasu.
z.t
Offline