Wieczna Walka
-Kei!-wrzasnął i złapał go za nadgarstek, nim uderzył go w twarz.
Kopnął go w brzuch i Kei osunął się po uderzeniu w półkę na podłogę, na chwilę tracąc orientację.
-Saph! Idź stąd!
Był zbyt przerażony, by ucieszyć się na widok jej skrzydeł.
Offline
Nie spuszczał oka z brata. Zerknął na chwilę w stronę Bastet, posyłając jej przerażone spojrzenie.
Krew spływała mu po klatce piersiowej z tej wąskiej rany, ale dość głębokiej. Najciemniejszy szkarłat, jaki w widział w życiu.
Offline
Kei podniósł głowę. Tęczówki znów miał srebrnoszare. Spojrzał na nóż a potem na jego krwawiącą klatkę piersiową.
-Nie!-wrzasnął.
Podniósł się i odwrócił do nich plecami.
-Przepraszam Yahiro...-wyszeptał.
Offline
-Bastet...-odwrócił się w jej stronę.
Koszula Keia przykleiła mu się do pleców z potu, a pod nią były liczne rany i blizny. Po czole spływały mu krople potu. Lub łez.
Offline
-Zostaw mnie-powiedział kei błagalnie odwracając do niego i patrząc mu w oczy.
-Kei... jesteśmy braćmi... powiedz mi. Proszę. Co się dzieje?
Offline
-Nie... nie mogę...-jęknął srebrnooki demon.
Podtrzymał się ściany i zgiął się wpół.
-To mnie zabija i równocześnie utrzymuje przy życiu, rozumiesz?-wydyszał i wytrzeszczył oczy z bólu.
Offline